Kilka słów o nonsensach w prawie karnym
20 maja, 2022Chciałbym poruszyć jeden z licznych przykładów bezsensownej twórczości ostatnich lat naszego ustawodawcy – tj. zmian w prawie karnym. Wspomnę tylko na wstępie, że obowiązujące od 1998 roku kodeksy karne (zwłaszcza procedura) były od momentu ich uchwalenia tak wiele razy i tak często nowelizowane, jak chyba żadne z ich poprzedników w przeszłości. Można by na ten temat napisać osobną książkę;) W nowelizacjach tych trudno dopatrzeć się jakiegoś jednego, przemyślanego, długofalowego kierunku zmian.
Przeciwnie, panuje kompletny chaos. Ot, każda kolejna ekipa, która dorwie się do władzy, ad hoc wprowadza własne rozwiązania, które po krótkim czasie są z kolei zmieniane w zupełnie przeciwnym kierunku przez ich następców. Bezustannie wprowadza się doraźne, nieprzemyślane w skutkach i obliczone wyłącznie na efekt propagandowy nowelizacje, które przynoszą więcej szkody niż pożytku. Serce boli patrząc na tę całą “papraninę”, w szczególności gdy te niezwykle ważne przecież akty prawne stanowią dla człowieka codzienny warsztat pracy…
Doskonałą ilustracją opisanej przeze mnie rzeczywistości jest ostatnia “wspaniała” nowelizacja kodeksu karnego, której dosłownie kilka dni temu, niemal jednomyślnie, dokonał nasz kochany parlament. Dowiedziałem się o niej zresztą z internetu (tak, tak – tzw. “liniowi” pracownicy wymiaru sprawiedliwości dowiadują się o planowanych zmianach prawa z mediów! Nikt nie zadaje sobie trudu aby informować o propozycjach zmian praktyków, nie mówiąc w ogóle o pytaniu o zdanie na ten temat;). Rzecz zaś dotyczy wprowadzeniu ścigania przestępstwa zgwałcenia z urzędu, zamiast – tak jak miało to miejsce dotychczas – na wniosek pokrzywdzonego (-ej). O dokonanej zmianie media donoszą z triumfem, a z treści artykułu wynika, że i uchwalający ją posłowie nie mieli żadnych wątpliwości w tym zakresie, że są wręcz dumni ze swojej decyzji. Wszak wydźwięk propagandowy “reformy” jest oczywisty – oto państwo bierze w obronę biedne ofiary gwałtów! Niestety, chyba tylko o propagandę, jak zwykle zresztą , w tej sprawie chodziło.
Zastanawiam się bowiem – czy któryś z panów lub pań posłów tak ochoczo podnoszących ręce za kolejną zmianą przepisów był kiedykolwiek obecny na procesie o gwałt, lub w ogóle na jakiejkolwiek rozprawie w sprawie karnej? Czy zastanowił się, jak może wyglądać taki proces prowadzony wbrew woli i stanowisku ofiary gwałtu!?! Przecież to kompletny nonsens! Pomijam już nawet oczywiste problemy dowodowe – zeznania pokrzywdzonej mają kolosalne, jeśli nie decydujące znaczenie dla sprawy, a skoro nie jest ona zainteresowana jej prowadzeniem, nie chce ich po prostu składać, de facto zmusza się ją do kłamstwa. Co ważniejsze jednak – w jakim celu w ogóle zmuszać chcącą zapomnieć o koszmarze gwałtu kobietę do składania zeznań, występowania w sprawie i opowiadania o traumatycznym dla niej przeżyciu? Czy naprawdę taka procedura przyniesie jej korzyść??? Dlaczego państwo czuje się upoważnione do odebrania obywatelowi prawa do decydowania o swoim losie? W końcu rolą aparatu państwowego powinno być udzielenie obywatelowi skutecznej i sprawnej ochrony prawnej kiedy on sobie tego życzy, a nie decydowania w tej kwestii za niego! Tymczasem postępuje się zupełnie odwrotnie.
Ta ostatnia kwestia wymaga zresztą szerszego omówienia. Czy wiecie państwo, że w ogóle ponad 90% przepisów części szczegółowej kodeksu karnego pozbawia ofiarę przestępstwa decyzji o jego ściganiu? Tzw. przestępstwa ścigane na wniosek – to jest uzależnione od decyzji pokrzywdzonego – to zupełne wyjątki. Praktycznie niemal wszystkie przestępstwa przeciwko mieniu (kradzieże, oszustwa, kradzieże z włamaniem, rozboje, itd…) to przestępstwa ścigane z urzędu – niezależnie od woli ofiary. Bez znaczenia jest zatem, gdy sprawca kradzieży wyrówna szkodę ofierze , a ta nie chce w związku z tym już , wręcz żąda, by odstąpić od kontynuowania procesu. Raz wprawionej w ruch machiny wymiaru sprawiedliwości nie sposób zatrzymać. Na placu boju pozostaje wówczas jedynie prokurator zainteresowany finałem w postaci skazania. Inaczej ryzykuje uniewinnieniem, a to bije w niego. Konia z rzędem temu, kto wie po co i czemu ma taki sposób załatwienia sprawy służyć? Dlaczego do chwili obecnej państwo boi się dać obywatelowi prawo do decydowania o swoim losie i zmienić wreszcie w tym zakresie przepisy rodem z zamierzchłego PRL-u? Niestety, o takim rozwiązaniu w naszym parlamencie nawet nikt się nie “zająknie”. Zamiast tego funduje się (przestępstwo zgwałcenia) “reformę” w kompletnie przeciwnym kierunku, odtrąbiając w dodatku ten kolejny legislacyjny bubel jako sukces. Ręce opadają..
O nonsensach w prawie karnym można pisać by dużo. Radosna twórczość naszych “przedstawicieli” niesie co dzień nowe tematy do smutnych przemyśleń w tej kwestii. Najgorsze, że niestety brak widoków na poprawę w tej i wielu innych sprawach, jeśli nadal u steru władzy będą zasiadać ci sami, niekompetentni i zainteresowani wyłącznie “słupkami” poparcia w sondażach ludzie.